Encontramos momentos na vida, que nos inspiram, para divulgarmos aquilo que a nossa própria alma sente. Com certeza, estes momentos nascem numa experiência interior, quer dizer, num profundo diálogo com Deus. Estes momentos nascem, quando mergulhamos dentro da nossa alma e nós nos perguntamos: de onde viemos, onde estamos e para onde caminhamos? E encontramos a resposta neste profundo diálogo com Deus - quando Ele se torna, para nossa existência, o Caminho, a Verdade e a Vida. Assim, compreendemos, que o Senhor nos convida a cumprir uma grande missão: que todos possamos nos chamar de irmãos e de seus filhos.

É preciso que exista mais amor e união entre nós, para que possamos ser a semelhança e a imagem de Jesus Cristo. Foi ELE que afirmou que veio para que todos tenham vida e a tenham em abundância.

Nestas reflexões, quero convosco mergulhar no fundo das nossas almas e procurar viver a vida conforme nos foi dada.

Pe. Jan Zasowski

sábado, 4 de maio de 2013

Być misjonarzem


Idźcie i  nauczjcie wszystkie narody!

Misja… Misje… Powołanie… Wybór…. Odpowiedź… Służba… Ofiara w budowaniu dobra.

Tak naprawdę każdy z nas ma do spełnienia swoją misję.
Jest jednak w tej misji misja specjalna, która wymaga cierpliwości, wyrzeczenia, to znaczy, wielkiej ofiarności.

Misja Matki
Wielkie zadanie bycia dobrą matką.
Czas poświęcenia, aby uczyć pierwszą lekcję życia i uczyć właściwie, gdyż jakakolwiek nieumiejętność jest raną, która wymaga leczenia poprzez życie.

Misja Ojca
Budowanie właściwego charakteru, aby osobowość dziecka i rodziny była dojrzała i odpowiedzialna.

Misja jest właściwą misją, jeżeli jest kierowana wyborem z ideału.  Jest wówczas poświęceniem.

I misja kapłana... misjonarza… w odrębnej kulturze, klimacie, obyczajach?
Często wydaje się coś nadzwyczajnego z punktu widzenia tych, którzy patrzą z zewnątrz, jedni z podziwem, drudzy z wątpliwościami, inni z czymś, co nie jest zrozumiane.

W każdej misji istnieją wymagania:

Ofiarność i Miłość.
W tej postawie istnieje możliwość, aby wypełnić nasze powołanie, zrealizować plan, który był nam zaufany.


Jestem misjonarzem już 35 lat.

To czas przeróżnych przygód i niespodzianek.
To czas radości i trudności.
To czas próby wiary i też zadanego bólu.
To czas spotkania z dobrem i czas spotkania ze złem.
To czas konfrontacji z prawdą i fałszem.
To czas wdzięczności i niewdzięczności.
To czas solidarności i niesprawiedliwości.
To czas radości z osiągnięć i czas frustracji z braku kontynuacji  tego,  co się oczekuje poprzez włożony wysiłek.
Jednak  kto wybiera tę drogę, czyni to ze względu na wielki ideał Ewangelii.


MISJA:

To czas przekazywania prawdy i również wzrastania w prawdzie.
To czas przekazywania wiary i również wzrastania w wierze.
To czas przekazywania wiedzy i zdobywania wiedzy.
To czas dawania z sercem i czas otrzymywania z sercem.

Misja, to czas dawania tego, co najlepsze i dawania jak najlepiej, a nie tego, co zachwyca, co jest łatwe, przyjemne, daje korzyść i władzę.
Misja to zawierzenie, że nasza obecność w jakiejkolwiek sytuacji, jest konieczna w wypełnieniu planu Boga.

Tylko tak pojęta misja, nawet kiedy na drodze istnieją przeróżne trudności, przeszkody i chwasty - jest wypełnianiem i spełnieniem tego największego ideału, który polega na budowaniu dobra  gdziekolwiek dano nam być i żyć, pokonując drogę tej  ziemskiej pielgrzymki do Królestwa Boga.

Misja chrześcijańska nie może być odrębna od misji Chrystusa.

W tej misji idzie się z krzyżem…
Krzyż wymaga całkowitego poświęcenia i zgody na wolę Ojca, mimo, że kielich goryczy nie jest łatwo przyjąć.
I nie jest łatwo przyjąć słowa wzgardzenia, poniżenia, prześladowania, odrzucenia na krzyżu…
Nie jest łatwo powiedzieć z Chrystusem: dlaczego, ten kielich goryczy?, ale niech będzie Twoja Wola Ojcze i nigdy nie moja.
Nie łatwo powiedzieć z Chrystusem: przebacz Panie, ponieważ nie wiedzą, co czynią.
Jednak trzeba zaufać do końca i być znakiem zwycięstwa nad złem i wszelkimi formami grzechu.
To jest misja spełniona i wypełniona, jeżeli nam zależy na tym, aby świat razem z nami stawał się bardziej ludzki i chrześcijański

Być prawdziwym misjonarzem, wypełniając plan Boga - to wsłuchać się w Boga, przyjąć Jego obecność i iść z Nim poprzez życie, żyjąc nawróceniem w sercu poprzez wszystkie dni naszej pielgrzymki.




Misja spełniona, to przegląd tego, co najbardziej zapisuje się w pamięci.
Jeszcze tak niedawno, zastanawiając się  kim naprawdę jestem w pełnieniu mojej misji  tak odpowiedziałem młodzieży, która zadała mi pytanie:

Ojcze Misjonarzu, spotkałeś na drodze swojego życia tyle problemów, które przedstawia współczesny świat, a także nie jest wolny od nich i Kościół, czy mając z powrotem 21 lat, - kiedy postanowiłeś iść droga powołania kaplansiego i misyjnego -,  gdybyś miał wybierac dzisiaj,czy byłby ten sam wybór?

Odpowiedziałem: Dzisiaj bardziej niż przedtem poznałem bardziej rzeczywistość, która wzywa to tej służby i misji.
Dzisiaj, jeszcze bardziej jestem przekonany, ze powinienem być kapłanem-misjonarzem i że warto nim być w całkowitym poświeceniu i wierności.

W żadnej chwili mojego życia nie przyszła mi wątpliwość, co do ważności i dobrego wyboru tego powołania.
Jestem przekonany, że powinno być więcej odważnych, aby mogli poświęcić się w wypełnianiu tego powołania.
Żadna misja nie jest łatwa, kiedy ją realizujemy z wiarą i poświęceniem, lecz każda misja jest wypłenieniem prawdziwej radości, kiedy ufamy, że warto stawać się każdego dnia lepszym, pomagając drugim być lepszymi.
Dyplom, który otrzymuje uczeń Chrystusa nie jest promocją społeczną. Ta formacja daje dyplom życia ucząc wzrastania w pokorze, cierpliwości, w prawdziwej ewangelicznej przyjaźni… i, tak naprawdę, stawać się prawdziwym człowiekiem i chrześcijaninem.

A jak widziałem moją misję w pierwszych dniach, kiedy spotkałem odrębną kulturę, język, obyczaje?

W taki to sposób, na początku, dzieliłem się w korespondencji do naszego czasopisma „Misjonarz”:

Pewnego dnia usłyszałem słowa staruszki pochodzenia indiańskiego, która żegnała się ze światem: „Jutro spotkam się z Jezusem Chrystusem moim Zbawicielem”. To była najpiękniejsza, najradośniejsza chwila w moim życiu, a równocześnie wielka lekcja, a nawet nawrócenie. Ileż razy przychodziły mi do głowy różne myśli: po co ten wysiłek? - mówisz do nich, męczysz się, a i tak to wszystko przemija z wiatrem. Nieraz ogarniała mnie nawet „wściekłość”.

Ileż razy stawiałem pytanie: o Panie, gdzież ty mnie posłałeś?
Zrozumienie przychodziło powoli. Dziś wiem, że pokochałem tych ludzi, że tu jest moje miejsce.
Dziś wiem, że tylko mi się wydawało, iż oni niczego nie rozumieją. Nie znałem ich przedtem.
Wielu z nich pomogło mi uwierzyć głębiej, pomogło mi się nawrócić i to nawrócenie kontynuuje każdego dnia.
Spotykam się często z chorymi i z biednymi, a jest ich tu bardzo dużo. Żyją niejednokrotnie w warunkach niegodnych człowieka, ale w bólu i cierpieniu potrafią wykazać wielką wiarę i nadzieję: „Jutro spotkam się z Jezusem Chrystusem, Zbawicielem moim”.

Pe. Jan Zasowski


*************************************************

Nenhum comentário:

Postar um comentário